poniedziałek, 8 września 2008

pelos'

w sobotę rano spotkanie w klubie, dostajemy pieniądze, płacimy za kurs hiszpańskiego’ centrum z robertem i hanną, kupujemy telefon dla mnie i inhalator dla hanny, dusi się, dusi’
mój mex numer: 775 100 01 13’
spotkanie z grupą rotex, jedzenie, muzyka’


wymieniamy się z adrianem wizytówkami, jutro wylatuje do niemiec’
jadę z rodziną na przyjęcie po chrzcinach’ wszystko na różowo’

(barbie tort)


piję tequilę z dziesięcioma wujkami, tańczę cumbię’ nie jest tańcem meksykańskim, jest tańcem kolumbijskim, ale jest tu wszechobecna’

(moi rodzice tańczący cumbię)

później supermarket MEGA’ na parkingu spotykamy davida, chairmana mojego dystryktu, uciekam z mamą, żeby nie zauważył, że piłem’
wieczorem rozmawiam z mex mamą i cieszę się, że odpocznę przez ten rok’

niedziela’ rodzinny obiad w domu mamy mojego mex ojca, mojej babci’

(mex babcia, mex tata)

poją mnie piwem z solą, chilli i limonką, tak się tutaj pije’ dziwią się, że my piwo łączymy z syropem’ tańczę, tym razem uapango z ciotką’
chcą, żebym zjadł chicharron – prażone, owłosione ucho świni’ ble’
przypominam sobie, że ‘sekretny składnik’ sprzed tygodnia wyglądał podobnie, tylko nie miał włosów’ ble’

(reklama lodów mojego ojca - tino)


w poniedziałek jadę z ojcem do pachuci’ w urzędzie imigracyjnym spotykamy palestyńczyka, z którym trochę rozmawiamy, i polaka, którego poznaję wyłącznie po paszporcie’ w dresie, wygląda jak amerykanin, mówi po angielsku, znajoma meksykanka tłumaczy na hiszpański’ słyszę, że studiuje w usa, magisterkę chce robić w meksyku’ wychodzi, mówię ‘dowidzenia’, odwraca się, dziwi, odpowiada ‘dowidzenia’, koniec kontaktu z rodakiem’
dostaję wpis do FM3, wracamy do tulancingo’

(przed dworcem w pachuce)

w autobusie rozmawiam z ojcem o literaturze, uwielbia borgesa’
trochę skype’ eric dziwi się, że mówię po hiszpańsku, skoro on nie umie powiedzieć prawie nic po polsku’
brat odwozi mnie na hiszpański, pyta, czy my, rasa biała, jesteśmy bardziej owłosieni, niż latynosi, zaczynam się śmiać’
po lekcji el café, wracam z pią, mieszka dwie ulice ode mnie’

Brak komentarzy: